Lubicie oglądać programy typu Talent Show? Ostatnio w zapowiedziach wiosennych nowości w tv zauważyłam, że postanowiono odkurzyć Idola. Pamiętam pierwsze edycje, może dlatego, że nie mieliśmy wówczas do czynienia z wysypem programów tego typu i Idola oglądaliśmy praktycznie wszyscy. Przyznam, że nie jestem zwolenniczką rywalizacji maluchów, wiec nie ma opcji, żebym posłała moje dziecko na casting do Małych Gigantów, ale jeśli kiedyś, jako młoda kobietka, zechce wystartować w programie muzycznym… Dlaczego nie? I tu rodzi się zasadnicze pytanie, czy ona w ogóle ma talent?
Każde dziecko posiada talent muzyczny. Twoje też. Serio.
Każde dziecko posiada predyspozycje muzyczne, może nauczyć się czysto śpiewać i poruszać w rytm muzyki. Musisz jednak zadbać o to, by wyrastało w środowisku, w którym z muzyką styka się każdego dnia. To my, rodzice jesteśmy największymi autorytetami dla naszych maluchów, dlatego to od nas zależy, czy dziecko rozwinie w sobie zamiłowanie do muzyki. Uwierz, nawet jeśli uważasz, że słoń nadepnął ci na ucho, nie ma to żadnego znaczenia.
Dla kilkumiesięcznego bobasa piosenki śpiewane przez rodziców są najpiękniejszymi melodiami na świecie, a rozwijanie wrażliwości muzycznej dziecka musi odbywać się w jego najbliższym otoczeniu.
Kiedy zacząć? Jak najwcześniej!
Muzyczny okres sensytywny, czyli czas kiedy dziecko szybko reaguje na bodźce związane z muzyką wyprzedza etap nauki mówienia. Im wcześniej zacznie oswajać się z językiem muzyki, tym większą wrażliwość na dźwięki i rytmy będzie wykazywać, a stąd już krótka droga do tego, by lubiło śpiewać, czy grać na jakimś instrumencie. Co oczywiście może później przerodzić się w prawdziwą pasję muzyczną.
Moja córka rozpoczęła swoją przygodę z muzyką jeszcze przed narodzeniem. Dostałam w prezencie muzykę dla kobiet w ciąży – były to kojące dźwięki natury, głównie odgłosy delfinów. Szybko okazało się, że małej bardzo odpowiadają. Uspokajała się, kiedy włączałam płytę i zdarzało jej się protestować, kiedy dźwięki nagle umilkły. Pewnego dnia przerwałam słuchanie nagrania, kiedy do drzwi zadzwonił listonosz – Bebe rozpoczęła w brzuchu przedziwny taniec Indian i natychmiast uspokoiła się, kiedy ponownie usłyszała znaną melodię.
Ale ja nie mam pojęcia o muzyce!
Ja o astronomii też nie mam. A gwiazdy i planety obserwuję z wielką przyjemnością. Co z tego, że nie wiesz, czym różni się skała dorycka od lidyjskiej albo nawet nigdy nie spotkałaś się z takimi pojęciami. Dla malucha Twój głos jest najwspanialszy, Maria Callas mogłaby się schować.
A żeby ćwiczyć ze szkrabem poczucie rytmu, nie musisz tańczyć jak finalista Tańca z Gwiazdami. Poruszaj się po prostu w rytm odtwarzanej muzyki, jak najczęściej włączaj elementy rytmiczne do zabaw z dzieckiem.
Nie rezygnuj, nawet jeśli słoń nadepnął Ci na ucho.
Największym błędem i krzywdą, jaką możesz wyrządzić maluchowi, jest zakładanie z góry, że skoro sama talentem muzycznym nie grzeszysz, to nie miał go po kim odziedziczyć. To po co otaczać go dźwiękami? I tak nic z tego nie będzie.
Nie popadaj też w skrajności i nie staraj się na siłę dopatrzeć wielkiego muzycznego talentu. Ustalanie, czy kilkumiesięczne dziecko obdarzone zostało słuchem absolutnym, naprawdę nie ma najmniejszego sensu. To się z pewnością okaże, a na razie stymuluj jego rozwój, angażując je w zabawy muzyczno-ruchowe, śpiewaj mu wesołe piosenki, usypiaj kołysankami. Z pewnością pamiętasz te, które śpiewała Twoja mama. A nawet jeśli nie, skorzystaj z przepastnych zbiorów YouTube.
CD nie zastąpi mamy ani taty.
Żadna płyta z najpiękniejszymi melodiami do snu nie da dziecku tyle, co kołysanki śpiewane przez mamę czy tatę. Dzieci uwielbiają głos rodziców, dla nich nasze występy są godne co najmniej La Scali.
Baw się muzyką razem z dzieckiem, otwieraj przed nim świat dźwięków, pokazuj piękno tańca – dla niego Twój śpiew i taniec jest najpiękniejszy.
Tylko pamiętaj, że nawet wielki talent kariery nie gwarantuje.
Błędem jest również przekonanie, że kilkumiesięczny smyk ma tak wielki talent muzyczny, że z pewnością zostanie wirtuozem i co najmniej zasili szeregi filharmoników wiedeńskich.
Kontakt z muzyką nawet jeszcze przed narodzeniem ma ogromny wpływ na muzykalność w późniejszym wieku. To oczywiście nie oznacza, że dziecko powinno spełniać Twoje marzenia o grze na instrumencie. Dlaczego? Bo to Twoje marzenia, nie dziecka. Jeśli ono samo nie znajdzie w sobie pasji do wielogodzinnych ćwiczeń, wirtuozem nie zostanie. Szkoda czasu, nerwów i pieniędzy włożonych w jego muzyczną edukację. Skąd o tym wiem? Sama przeszłam tę drogę i pewnego dnia Wam o tym opowiem. Wirtuozem nie zostałam, chociaż mam dyplom ukończenia szkoły muzycznej. A i talent mam podobno wyjątkowy. Czy to gwarantuje, że Bebe go odziedziczyła i podbije rynek muzyczny, jeśli zapragnie? W żadnym razie, ale ja ze swojej strony zrobię wszystko, by pokazać jej piękno muzyki, by melodie towarzyszyły jej każdego dnia. Może kiedyś doprowadzi ją to przed oblicze szacownego jury Idola.
Spodobał Ci się ten post? Uważasz, że przyda się Twoim znajomym? Będzie mi bardzo miło, jeśli:
go udostępnisz,
zostawisz komentarz,
dołączysz do mojego fanpage’a, gdzie publikuję ciekawe treści, których nie znajdziesz na blogu,
dołączysz do mnie na Instagramie